Kiedyś koleżanka opowiadała mi (za dwadzieścial lat temu!) o dziewczynie, która nie je i odżywia się światłem. Śmiałem się wówczas, że najwyraźniej fotosytetyzuje… Znaczy, że musi mieć chlorofil w skórze.
Dziś wiem, że nie o takie (słoneczne) światło chodzi. Co więcej są naukowe badania jogina z Indii czyli naukowe potwierdzenie breatharianizmu – chyba tak się to pisze.
Wiem też, że według zachodniej ezoteryki odżywianie światłem jest naturalną konsekwencją ludzkiej ewolucji, tyle, że jeszcze odległą w czasie.
Jednakowoż zachodnia ezoteryka myliła się niejednokrotnie. Może zresztą nawet nie tyle myliła ile zmieniły się pewne sprawy i ludzie teraz mogą więcej. Mogą na przykład wyjść poza karmę i to WCALE NIE JEST TRUDNE. Niestety łatwe też nie jest – zależy od punktu widzenia.
Zachodnia ezoteryka ustami duchowych nauczycieli naucza, że jeszcze nie pora. Ale może właśnie właśnie już pora?
Może też pora wygrać z rakiem, AIDS i innymi „nieuleczalnymi” chorobami, może nie musimy już cierpieć, bać się? Może pora na światło?
„Nie lękajcie się” mówił Chrystus.